Same nieszczęścia
Lubię zwierzaki:) Jedne mniej inne więcej ale jakbym miała warunki to pewnie wszędzie biegałoby ich pełno:) Ale posiadanie zwierząt to nie tylko przyjemności.
Dwa tygodnie temu mój Łatek dostał duże ropnie na głowie. Ledwo mógł głowę utrzymać podniesioną. Oczywiście co miałam zrobić? Wsadziłam go w transporter i poszłam do weta, który niestety musiał przeciąć ropnie wyczyścić i podać 6 zastrzyków w ciągu trzech dni. Najgorzej wyglądała rana nad okiem:
Dwa dni po ostatniej wizycie u weta z Łatkiem rano moja Kicia wpadła do domu z rozprutą tylnią nogą. Rozszarpana noga, mięso na wierzchu i pełno krwi. Widok nieciekawy. Złapałam ją biegiem w transporter i znowu do weta. Narkoza i szwy plus zastrzyki.
Łącznie prawie dwa tygodnie chodziłam nad nimi i lekką ręką zostawiłam u weta ponad 300 zł ale się udało i moje koty są wreszcie zdrowe:) Chyba widać to na poniższych zdjęciach:
Ale sami powiedzcie jak można zostawić chore zwierzaki gdy tak się odwdzięczają:
W ogrodzie złapałam jeszcze ostatnie kadry kwiatów:
Już niedługo przyjdzie zima:) Idę kończyć szal bo na pewno się przyda:)
Miłego tygodnia:)
Dwa tygodnie temu mój Łatek dostał duże ropnie na głowie. Ledwo mógł głowę utrzymać podniesioną. Oczywiście co miałam zrobić? Wsadziłam go w transporter i poszłam do weta, który niestety musiał przeciąć ropnie wyczyścić i podać 6 zastrzyków w ciągu trzech dni. Najgorzej wyglądała rana nad okiem:
Dwa dni po ostatniej wizycie u weta z Łatkiem rano moja Kicia wpadła do domu z rozprutą tylnią nogą. Rozszarpana noga, mięso na wierzchu i pełno krwi. Widok nieciekawy. Złapałam ją biegiem w transporter i znowu do weta. Narkoza i szwy plus zastrzyki.
Łącznie prawie dwa tygodnie chodziłam nad nimi i lekką ręką zostawiłam u weta ponad 300 zł ale się udało i moje koty są wreszcie zdrowe:) Chyba widać to na poniższych zdjęciach:
Ale sami powiedzcie jak można zostawić chore zwierzaki gdy tak się odwdzięczają:
W ogrodzie złapałam jeszcze ostatnie kadry kwiatów:
Już niedługo przyjdzie zima:) Idę kończyć szal bo na pewno się przyda:)
Miłego tygodnia:)
słodziaki :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Dzięki:)
UsuńZawsze trzeba pomóc. Przecież samo sobie nie poradzi. A jak czasem ktoś mówi, że zwierzę się wyliże, to aż mnie skręca. Bez odpowiedniej pomocy medycznej, to ciężko o samowyleczenie.
OdpowiedzUsuńMasz piękne kocie towarzystwo w domu.
Pozdrawiam :))
To częsty błąd popełniany przez ludzi ale ja nie zamierzam tak robić. Ważne, że są już zdrowe:) Pozdrawiam
UsuńSzalone kociaki. Ciągle przytrafia im się jakaś bieda.
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia z ogrodu.
Mam nadzieję, że już w kłopoty nie wpadną:)
UsuńJa mam obecnie 4 koty i to same przybłędy pozbierane przez nas z dróg, ale nie szkoda mi również na nich pieniędzy. Specerują ze mną po ogrodzie jak psy i kochają nas bardzo.
OdpowiedzUsuńMoje koty to też najczęściej przybłędy i wiem o czym mówisz:) Moje szaleją w ogrodzie i mam się z czego pośmiać:)
UsuńBo masz po prostu bardzo dobre serduszko :))) One za to maja szczęście , że maja taką właścicielkę :)
OdpowiedzUsuńDziękuję:)
UsuńRozumiem Cię, Basiu, doskonale. Jak wiesz, odeszła wczoraj moja ostatnia świnka. Jednak wcześniej wydałam na ratowanie innej świnki 480 zł i musiałam dojechać do veta 60km w jedną stronę (czyli też koszty). Nie udało się i wtedy, ale miałam poczucie, że nie zaniedbałam niczego, by uratować zwierzątko. Nie każdy to zrozumie, bo przecież "za te pieniądze mogłabyś sobie kupić 12 innych świnek". Pewnie tak, ale o przyjaciela futrzatego należy dbać...
OdpowiedzUsuńMogłabyś kupić 12 nowych świnek ale to już by nie były takie jak Twoja dlatego zrobiłaś co mogłaś i szkoda, że się nie udało jej uratować.
UsuńZe zwierzakami nigdy nic nie wiadomo, u nas jest trójka i niespodzianek wiele, ale nie wyobrażam sobie, żeby zostawić je same w potrzebie. Pozdrawiam cieplutko:). Małgosia.
OdpowiedzUsuńDobrze, że nie tylko ja tak myślę:) pozdrawiam
UsuńSłodkie masz kociaki,oby już więcej nie sprawiały kłopotów.Basiu co to za kwiatek na drugim zdjęciu?Pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńNa drugim zdjęciu jest mieczyk czyli gradiola:) jeden się trafił w takim pięknym kolorze:) pozdrawiam
UsuńBasiu, łacińska nazwa mieczyka to Gladiolus, więc po polsku mówimy gladiola, albo właśnie mieczyk, co jest dosłownym tłumaczeniem tego słowa. Wybacz, że się wtrącam, ale odezwała się we mnie dusza nauczycielki biologii ;)
UsuńDobrze wiedzieć:) Dziękuję bardzo:)
UsuńAbsolutnie nie można zostawić zwierzaków samym sobie w takim nieszczęściu! Niestety, leczenie (chowanie w ogóle) zwierząt nie jest tanie, mając "na stanie" 3 koty i psa coś o tym wiem, ale dajemy radę. Myślę sobie, że ludzie na różne rzeczy (mniej lub bardziej potrzebne) wydają swoje pieniądze, my wolimy wydawać na zwierzęta:-).
OdpowiedzUsuńA ja myślałam, że masz dwa rudzielce tylko a trzeci to jaki?:) Człowiek nie lubiący zwierząt jest też wredny w stosunku do innych ludzi. Wolę wydać kasę na kota i mieć z tego zadowolenie widząc jego wesołe zabawy:) pozdrawiam
UsuńJak to dobrze że wszystko się bez problemów zagoiło, oby dalej bez takich przygód. Pozdrowienia dla kociaczków.
OdpowiedzUsuńDziękujemy:)
UsuńTwoi podopieczni zadbali o to, żebyś miała co robić i z czasem i z pieniędzmi;) Takie nieciekawe przygody mogą się niestety zdarzyć każdemu zwierzakowi. Trzeba pomóc, żeby jak najmniej cierpiało. A w zamian mamy to zadowolone i pełne oddania kocie spojrzenie, które jest według mnie bezcenne. Dobrze, że wszystko już wyleczone i dobrze się skończyło. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńOni zawsze o mnie dbają;) trzeba przytulić, pogłaskać, poleżeć z nimi czy pogadać i tak w kółko więc nam się nigdy nie nudzi:)
UsuńSamam mam w domu kota dachowca i kundla ( mieszańca labradora z wilczurem) . W lipcu niespodziewanie oszczeniła się suka i kiedy młode osiągneły 8 tygodni poprosiłam weta o przyjazd i zaszczepienie ich ( wcześniej odrobaczyłam) bo chciałam już zacząc znajdować im nowe lokum. Weterynarz po zaszczepieniu powiedział mi, że jest szczerze zdziwiony, że to zrobiłam. W swojej wieloletniej karierze nie spotkał sie jeszcze z kimś kto ponosi koszty przed wydaniem szczeniąt. Dla mnie to było oczywiste.
OdpowiedzUsuńFajne masz towarzystwo :):)
Powiem Ci, że przeglądając oferty o wydaniu psów czy kotów często widzę u siebie adnotacje o zaszczepieniu i książeczkach więc dla mnie to też normalne. Dużo piesków miałaś w miocie?
UsuńJuż doczytałam na blogu:) Piątka maluchów to miałaś co robić:) I wszystkim udało się znaleźć dom?
UsuńAle fajne masz kociaki ! Cudnie, że już zdrowe. Nie ma nic gorszego, niż patrzenie na cierpienie pupila. Niestety, kto ma zwierzęta musi liczyć się z tym, że wydatki w trakcie choroby będą spore. Coś o tym wiem, leczyłam psa ponad 3 lata,300 złotych kosztował sam lek, bez którego nie mógł funkcjonować, nie licząc innych leków i wizyt u weta. Do tego trzeba dodać odpowiednie odżywianie. Na szczęście większość ludzi mająca zwierzaki jest tego świadoma. Twoje kocurki mają szczęście, że trafiły na Ciebie, wiele ludzi zwleka z wizytą u weterynarza z obawy przez kosztami albo z powodu znieczulicy. A jak widać na załączonym obrazku kocurki są szczęśliwe i wdzięczne za okazaną pomoc . Pozdrawiam serdecznie :)).
OdpowiedzUsuńNa razie miejmy nadzieję, że wszystko wróciło do normy:)
UsuńMam zwierzaka w domu i bardziej się trzęsę nad jego zdrowiem niż nad swoim ;) Więc nie dziwię się, że i Tobie zależy na swoich pupilach. Mają szczęście, że mają taką fajną właścicielkę :))) Pozdrawiam cieplutko, głaski dla kociaków :)
OdpowiedzUsuńZ nami też tak jest, że szybciej idziemy ze zwierzakami niż z sobą:) pozdrawiam
UsuńŚwietne kociaki i mają świetną właścicielkę dlatego tak się jej ładnie odwdzięczają ;) Zwierzak to nie zabawka ale żywa i czująca istota o która trzeba dbać dlatego bardzo mnie cieszy że są takie osoby jak Ty dla których to jest oczywista oczywistość. Zresztą widać po zdjęciach które zamieszczasz że kochasz całą przyrodę i tą futrzaną i tą kwitnąca a ona Ciebie ;) Pozdrawiam Ciebie i Twój zwierzyniec cieplutko!
OdpowiedzUsuńDziękujemy za miłe słowa:)
UsuńBasiu, czego nie robi się dla przyjaciół:) Twoje kotki mają prawdziwą przyjaciółkę;):):)
OdpowiedzUsuńA i tak potrafią język wytknąć:)) pozdrawiam
UsuńWspółczuję! Wiem co znaczy cierpiący kot. Mam w domu dwie skarbonki- jede z kocią psychodermatozą- wydrapuje sobie rany do krwi jak się czymś zdenerwuje (a to może być dokładnie wszystko!) drugi w dzieciństwie cudem wyszedł z parvovirozy. Kosztowne, ale jak nie ratować?
OdpowiedzUsuńMoja kotka wyszarpuje sobie sierść z pleców i ma takie strupki tam i pewnie też będę musiała jechać do weta z tym. Ale trudno - oby tylko była zdrowa:)
UsuńBasiu cudne kociaki i dobrze że już wszystko w porządku z nimi pomizjaj za uszkiem ode mnie :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam oj bardzo kosztowne są te wizyty
Cóż poradzić? Jak trzeba to się idzie do weta i już:)
UsuńKoty mają szczęście, że mają Ciebie:))) Życzę, aby limit nieszczęść został wyczerpany, przynajmniej na dłuższy czas:)))
OdpowiedzUsuńChyba jeszcze jedna wizyta mnie czeka i miejmy nadzieję - ostatnia:)
UsuńA ja właśnie teraz przeżywam armagedon z chorującymi kotami. Najgorsza sprawa ze znalezionym maluszkiem, bo od tygodnia kroplówki, a diagnozy jak nie było tak nie ma.
OdpowiedzUsuńPiękny jest Twój blog, piękne rękodzieło i bardzo ciekawie piszesz:))
Dziękuję, że wpadłaś:) Zaglądaj częściej:) pozdrawiam
Usuń